Dobra, pomyślałem, wystarczy tego siedzenia na dupie. Jest pogoda, ciepło, weekendzik, rurki rozciągnięte, pora się bujnąć do lasu moim starym, niewysłużonym bicyklem. Raz na 10 lat każdemu wolno. Jak więc pomyślałem, tak też zabrałem się aktywnie za realizację tego szalonego pomysłu.
Cudem odnalazłem w piwnicy, pod 3mm warstwą kurzu coś co przypominało rower. Poznałem go po kierownicy, gdyż ten element nie dał się tak zastawić jak reszta poprzez swoją poprzeczność. Na szczęście nie skręciłem kiedyś kierownicy wzdłużnie, co uratowało mi teraz pół dnia.
Rower wylądował w niebytu odmęcie po tym jak zintegrował się ze znakiem drogowym. Niestety nie było mnie przy tym więc nie znam szczegółów a żaden z synów nie przyznaje się do znajomości tematu. Grunt, że tylna przerzutka doznała złamania otwartego a jej mocowanie na ramie złożyło się o jakieś 45 stopni. Kupiłem nawet nową przerzutkę ale zapału do naprawy brakowało i tak przestał rower około 10 lat w samotni. Nadszedł więc teraz jego wielki czas.
Zebrałem do kupy wszystkie puzzle jakie znalazłem do tej układanki i oczywiście czego nie znalazłem? Za cholerę nie mam w obydwu kompletach ampula do przykręcenia przerzutki do ramy. Wszystkie są na swoim miejscu ale akurat tego co potrzeba nie ma nigdzie. Przekopałem miliony pudełek, skrzynek, reklamówek, worków, woreczków… Nie ma i co pan im zrobisz? Co znalazłem przy okazji?
8 wierteł widiowych fi 6
5 wierteł do drewna fi 6
9 kluczy oczkowych 13
4 nasadki 16
8 kluczy płaskich 18 w tym dwa złamane
6 probówek elektrycznych
3 kombinerki
12 śrubokrętów krzyżakowych jednego rozmiaru
Oraz wiele innych zdublowanych narzędzi. Potrzebnych ampuli nie ma nigdzie. Jadę do znanego marketu budowlanego kupić nowe. Jak wrócę to się na pewno potknę o te zagubione. Zawsze tak jest.