Lista domowych zakupów w rękach faceta jest jak tykająca bomba zegarowa. Niby masz wszystko napisane ale tak naprawdę trzymasz w ręku tabularazę XXI wieku. Idziesz więc do sklepu, podpinasz się pod wózek i wpływasz na przestwór oceanu. Rzędy półek ciągną się po horyzont a Ty, twardy jak skała wydobywasz najnowszą mapę akwenu i zaczynasz nawigować:
1. Mąka
Oooo, jest! Widzisz na horyzoncie właściwą wyspę i walcząc z otaczającymi Cię tłumem fal docierasz do niej. Wyciągasz rękę po pierwszą torebkę i zapadasz w konsternację. Mąka pszenna, żytnia, tortowa, bezglutenowa, 500, 600… Co jest? Wyciągasz telefon i dzwonisz do „przyjaciela”.
– Kochanie, jaka ta mąka ma być?
– Normalna, na naleśniki
Aha, myślisz sobie. Normalna. Na naleśniki. Że też na to nie wpadłem. Oczywiście, że naleśniki. Przecież z mąki robi się naleśniki.
– A z jakiej mąki robi się naleśniki?
– Kochanie, zawsze robię z tortowej, typ 400 albo 450
– Oczywiście kochanie. Jak mogłem zapomnieć. Pa.
Ufff!!! pierwsze koty za płoty choć łatwo nie było. Dalej powinno być z górki.
2. Ser żółty
To gdzieś przy lodówkach. Ustalasz azymut, rozwijasz żagle i już prujesz fale swym galeonem z drutu nierdzewnego fi 2mm gdy nagle…
Ser… Żółty… W kostce czy plastrach? Morski, czy Gouda? Kilogram wystarczy?
….
24. Makaron
– Kochanie, zapomniałam dopisać ziemniaków kilogram. Możesz? Cmok. Pa.
….
37. Śmietana
– Kochanie weź jeszcze papier toaletowy bo się właśnie skończył. Buziaczki. 🙂
…
55. Cukier. 2kg.
YESSSS!!!! Na tym się nie pośliźniesz. Pieprzyć polski czy niemiecki. Zgarniasz dwa opakowania do ładowni i obierasz kurs na ląd. 2 godzinny rejs można uznać za zakończony sukcesem. Jeszcze tylko godzinka przy kasach i rzucasz cumy przy kei. Będzie o czym wspominać wnukom przy kominku i szklance rumu.