Różne rzeczy można zgubić na budowie. Najczęściej amba wcina drobne narzędzia typu śrubokręt czy wiertło ale też zdarzyło mi się kiedyś szukać wiertarki przez kilka godzin. Słyszałem też o zaginionych betoniarkach a nawet wywrotkach. Takich rzeczy jednak nie miałem okazji jeszcze zagubić. Pewnie dlatego, że ich nie mam.
Ostatnio, korzystając z nadmiaru braku czasu, postanowiłem popchnąć do przodu prace nad dostawą prądu na skończone już prawie pięterko. Szybki przegląd zwisających od kilku lat przewodów oraz analiza tego co już zostało podpięte wykazały pewne braki w infrastrukturze. Nie wszystkie bowiem przewody zwisające przy rozdzielni miały swoje drugie zakończenia. Nie wszystkie też punkty miałem wykonane zgodnie z dokumentacją. Część rzeczy na budowie często weryfikuje życie, które w dupie ma plany, rysunki, schematy i zasady logiki projektanta.
Zupełnie nie mieści mi się w głowie dlaczego wykonawcy często też mają w dupie te sprawy. W przypadku kabli do nikąd winni okazali się tynkarze, którzy łącznie ukryli 4 puszki. Być może uznali, że są zbędne w miejscach, w których zostały zamontowane a może to taka gra w schowaj i znajdź? Grunt, że zabawa jest przednia. Dzięki pewnym ściągawkom na podłodze udało mi się prawidłowo wytypować miejsca biorące udział w zabawie.